Kiedy umowa została przypieczętowana a kobieta o niebiańskim ciele i zapachu złożyła na mym poliku ostatni pocałunek i odeszła w ciszy, znowu naszły mnie wątpliwości. Wdepnąłem w to gówno po uszy, nie było już odwrotu. Byłbym w stanie zrobić wszystko by jeszcze raz poczuć jej dotyk, ciepło jej boskich pośladków. Narzuciłem płaszcz i udałem się do pobliskiego baru “u Dejwa”, tam zupełnie straciłem poczucie czasu i postanowiłem udać się do znajomej prostytutki (innej niz ostatnio). Wsiadłem do samochodu i pojechałem na tę stronę miasta, po której ludzie wygadają lepiej po zmroku. Zatrzymałem się przy jej ulubionej latarni, wsiadła bez pytania. Ruszyłem z kopyta, zacząłem brawurowo operować kierownicą wprawiając mojego dodża w serię spektakularnych poślizgów. Dziewczyna przestraszyła się, postanowiłem ją przycisnąć, zacząłem zadawać jej pytania na temat mojej sprawy, tego co wie o pieprzonym mężu i cholernej super-dupie mojej klientce. Wtedy moje zachowanie wydawało mi się zupełnie naturalne. Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę iż mój umysł nie był do końca jasny. Zanim jednak zdążyłem się opamiętać, urocza prostytutka potraktowała mnie gazem i opuściła mój samochód z krzykiem po tym jak uderzył w latarnie. Spanikowałem, musiałem uciekać. Bóg jeden raczy wiedzieć dlaczego zamiast wcisnąć gaz do dechy wysiadłem z cholernego wozu i puściłem się biegiem wzdłuż Frankin’s Street aż do Mississippi. Przypadkowo było to niedaleko baru. Odświeżyłem umysł i wróciłem do biura, walnąłem się na cholernej kanapie i zasnąłem rozmyślając o tym jak wyrwać się z tej pieprzonej dziury. Obudziło mnie pukanie. Otworzyłem. W drzwiach stała druga najpiękniejsza kobieta we wszechświecie. Jej niewiarygodne biodra podkreślone krojem formalnego stroju były jedynie mglistą zapowiedzią rozkoszy jakie przynosił choćby rzut oka na jej zniewalające nogi, dziewczęcy biust i twarz anioła, ujętą opalizującymi niemal lokami w kolorze miedzi. Przedstawiła się podając mi dłoń, ja chyba też się przedstawiłem. Była agentem ubezpieczeniowym a ja byłem zakochany, na tyle na ile może być zakochany taki starzec jak ja.
Ja w sprawie Pani Jonson – powiedziała do bólu formalnie. – Zapraszam – ruchem ręki wskazałem kanapę. Usiadła i rozejrzała się po wnętrzu z nieukrywanym obrzydzeniem, udałem, że tego nie zauważyłem i zaczęło się. Założyła nogę na nogę: ”To rutynowa procedura, potrzebuje sporządzić protokół czynności które podjął pan od zgłoszenia zaginięcia przez panią Jonson.” Chciałem zachować pełen profesjonalizm, nie gapić się na nią tylko odpowiadać na pytania. Opowiedziałem jej dokładnie historię kilku poprzednich dni, pomijając jedynie pikantne szczegóły, wyglądało, ze jest zadowolona, miała wstać z kanapy ale coś jakby się jej przypominało.
– Czy pan…
– Jack – poprawiłem ją, a ona uśmiechnęła się z politowaniem.
– Czy wiesz w co się pakujesz Jack?
– Skoro zadajesz to pytanie to znaczy, że nie wiem, powiedz mi. – Zrobiłbym wszystko żeby jej tyłek siedział na mojej kanapie choć sekundę dłużej.
– Posłuchaj i mówię to dla twojego dobra. Rachel Jonson to bardzo niebezpieczna kobieta, prawdopodobnie dała ci dupy żebyś opowiedział tę bajeczkę… – Chyba miałem bardzo głupią minę, bo uśmiechnęła się. – Jest nimfomanką, nie dziw się tak, rucha się z każdym kogo spotka na swojej drodze. Daj sobie spokój, nie wierzę w ani jedno jej słowo, ona cię wykorzystała Jack, potrzebowała alibi, żeby wyrwać ubezpieczanie, ale to jej się nie uda. Wstała, położyła wizytówkę na biurku odwróciła się i wyszła w zwolnionym tempie, jeśli wiecie o czym mówię.
Nie mogłem po tym myśleć jasno więc odświeżyłem umysł szklanką szkockiej z lodem. Na pewno powinienem dać sobie spokój, na pewno nie przyniesie mi to żadnych pieniędzy. Na pewno nie dam sobie spokoju, za bardzo chciałem dać się jeszcze wykorzystać pani Jonson, ale jeszcze bardziej chciałem pomóc agentce ubezpieczeniowej – miłości mojego życia.
Kontynuowałem czynności.

