Share

Siurwywal

Schabowy · 6 września, 2025

Wielki surwiwalowiec Marek niedzwiecki:

Dziś zmierzę się z prawdziwym wyzwaniem dla każdego siurwywalowca, czyli sztuka przetrwania w miejskiej dżungli  – parku. Holikopter wyrzuca mnie na środku warszawskich łazienek. Chowam się za drzewo przed niepożądanym wzrokiem gapiów. Skacze w zarośla. Przy pomocy scyzoryka strugam z kory pobliskiego drzewa pazurki. Z listowia i sznurka sporządzam idealną imitacje futra. Niech was nie zmyli ten kostium, nie będę wtapiał się w otoczenie. Przebieram się za wiewiórkę, tylko takie przebranie gwarantuje tu przetrwanie. Wyszczerzam zęby i ruszam na zachód, znajduję potok, jeśli znajdziecie wodę w dżungli to idźcie wzdłuż niej, zawsze traficie na ludzi. Szybko zauważam niczego nie spodziewających się przechodniów. Podkicuję do nich radośnie i łypie okiem, szybko słyszę hasło. “ Basia, Basia” wołają, ja podkicuję krótkimi odcinaki by nie dać się rozpoznać. Wreszcie jestem na tyle blisko by chwycić orzeszek i rzucić się do ucieczki. Gdy to robię dzieje się coś czego nie przewidziałem, w pogoń za mną rusza mała grupa prawdziwych wiewiórek, rudzielce robią się nerwowe gdy ktoś naruszy ich terytorium. Wiedziony instynktem, w tym wypadku zwodniczym, wbiegam na drzewo, wiewiórki z zadziwiającą zwinnością mnie dopadają i odbierają fistaszka, którego nie zdążyłem skonsumować. Okrutne siły przyrody skazały mnie na powolną i bolesną śmierć głodową…

Coś podobnego!