Wieje nasz język cipą, stoi chujem,
O nich rozprawiają królowie i zbóje,
Kutas na zamku, pinda w chałupie
Szukam pociechy – “Księże Biskupie,
Znajdźże mi inny temat, poproszę”
Chuja mi pomógł, w pizdu se poszedł.
Fiut i cipa, yin i yang, alfa i omega słownictwa. Tajemnicza, wieloznaczna para słów. Poniższy tekst obnaży kilka z ich sekretów i wyjaśni zastosowanie w mowie.
- Chuj Wacław zwany Chujem Panem – staropolski falliczny bożek, patron spraw trudnych i beznadziejnych, występuje jako adresat popularnych inwokacji (do chuja Wacława etc.)
- Wpizdu – staroperska jednostka miary, wagi i odległości, zaszczepiona jeszcze u plemion słowiańskich w czasach starożytnych. Zarówno pierwotnie jak i obecnie określa wartości zmierzające ku nieskończoności. Warto nadmienić, że jednostką nadrzędną dla “wpizdu” jest “wchuj”.
- W pizdę Jerza!, często błędnie W pizdę jeża – odnosi się do narządów rodnych Jerzego Waszyngtona, który jak wiadomo na łożu śmierci wyznał, że jest kobietą. Echo zdziwienia tą deklaracją obecnego podówczas księdza jest wciąż odczuwalne w popularnym powiedzonku.
- Piździkłak – opisuje przedmioty o niewystarczających lub rozczarowujących rozmiarach. Podobnie jak wilkołaki, piździkłaki grasowały w lasach Transylwani, odznaczały się jednak mikrą posturą – stąd współczesne znaczenie. Przykład: “Co ty mi tu takiego piździkłaka przynosisz!”.
- Chujnia, czasem z grzybnią – zaszłość z czasów najazdów plemion mongolskich, które “Chujnią” określały krainę w promieniu 25km od granic Warszawy. Zarówno wówczas jak i obecnie te tereny nie nadają się do niczego innego niż do wyprawy na grzyby.
- Piździ – określa właściwy piździe (czyli piździ) chłód. Ma to swoje korzenie w legendarnej oziębłości ukraińskich kobiet.

