Z okazji święta niepodległości wypada wyprawić rodzinny obiad. Tradycja nakazuje, aby składał się z 123 dań. Należy trzymać się dań w kolorze barw narodowych, dopuszczalne są między innymi:
barszcz biały — ale bez mięsa, aby dać wyraz narodowemu umartwieniu
Barszcz czerwony — tylko z uszkami, aby lepiej słyszeć echa historii
W dzień narodowego święta należy wybrać się na jakiś marsz. Jeśli w Twojej okolicy nie odbywa się marsz o charakterze niepodległościowym, to powinieneś taki marsz zorganizować. W tym celu należy rozpocząć kampanie pobudzania myśli patriotycznej w lokalnym domu kultury, bibliotece lub w ostateczności w kole gospodyń wiejskich. Doskonałym sposobem wzburzenia krwi narodowej jest publiczne odśpiewanie Roty wraz z mało znanym post scriptum Marii Konopnickiej, które przytaczamy poniżej:
„Onan, Conan i figa
Baran pieczony a mryga
Nie do końca to siadło
jebać Niemca w imadło”
Wieczór powstańczy
Polska tradycja powstańcza jest osią kompozycyjną — opoką — każdego niepodległościowego obrzędu. Gdy dzień się kończy, w tym wyjątkowym czasie wypada przeciw czemuś powstać. Z braku bezpośredniego kontaktu z okupantem, dobrze jest obrać jakieś zadowalające proxy. Niech to będzie najazd na lokalnego Lida — symbolu zachodniego imperializmu i germańskiej kolonizacji, albo wóz transmisyjny TVN. W najgorszym razie wypada powstać werbalnie pod postem redakcji Onetu (także germański najeźdźca), zdewastować niemiecki samochód (a może nie bo są przecież fajne) lub też w ostateczności podbić sklep z niemiecką chemią.
W narodzie, który tyle razy powstawał, nie wypada osiąść na laurach.